INNEGO POROZUMIENIA NIE BĘDZIE
Rozmowa z Tomaszem Chruszczowem, radcą ministra środowiska, koordynatorem polskiej prezydencji COP19, szefem SBSTA (Organu ds. Doradztwa Naukowego i Technicznego Ramowej Konwencji Narodów Zjednoczonych w sprawie Zmian Klimatu).
Walczymy o ograniczenie emisji gazów cieplarnianych, ale udział człowieka w tej emisji to zaledwie kilka procent. Czy tak duży wysiłek, jaki ma ponieść światowa gospodarka, ludzie na całym świecie ma sens?
Przyroda radzi sobie z tym, co sama emituje. Może wyemitować tylko tyle, ile wynika z obiegu materii. Przyroda nie wydobywa i nie spala ropy naftowej, nie wydobywa i nie spala węgla, ale dość skutecznie zapewnia równowagę. Bywa ona lokalnie zaburzana np. na skutek pożaru lasu czy wybuchu wulkanu, ale przyroda sobie z tym radzi. Mogłaby sobie poradzić zapewne i z ludźmi, pytanie czy ludzie poradzą sobie sami ze sobą? Każda działalność człowieka ma wpływ na stan przyrody, chodzi o to, żeby nie polegał on wyłącznie na zwiększaniu pojemności cieplnej atmosfery. Celem konwencji klimatycznej jest ustabilizowanie klimatu w stopniu, który umożliwi ekosystemom naturalne dostosowanie się do zmian. Emitowanie gazów cieplarnianych to nic innego jak dodawanie do atmosfery ziemskiej cząstek, które stanowią akumulatory energii cieplnej. Bez gazów cieplarnianych życie na planecie byłoby niemożliwe, tylko że ich stężenie jest teraz dwukrotnie większe niż 200 lat temu. I powodem tego nie jest emisja dwutlenku węgla przez glony w morzach i oceanach, lecz działalność człowieka. Taki wniosek sformułował Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatu (IPCC) z 99% pewnością. Jesteśmy pierwszym pokoleniem ludzi, które oddycha powietrzem tak „bogatym” w dwutlenek węgla. To wątpliwy powód do dumy.